Ale co to da...

Alina | Ogolna | 2010-09-14, 12:07

Ciągle to słyszę, gdy komuś mówię, że właśnie napisałam list do takiego lub innego urzędu z jakimś publicznym żalem lub prośbą o naprawę lokalnych usterek. Mówią zwykle, no fajnie, że walczysz, ale co to da. To prawda. Wielokrotnie nic, ale uważam, że nie należy ułatwiać życia tym, którzy są przedstawicielami społeczeństwa i z urzędu powinni dbać o lepsze standardy naszego życia. Ostatnio zdarzyła nam się jednak historia z ambulansem i to jest już zupełnie inna opowieść, a przy okazji przestroga dla wielu z nas, żeby nie dać się zwieść personelowi medycznemu, który przyjechał ratować naszego bliskiego.

Nie jest mi łatwo o tym pisać, bo sprawa dotyczy mojej mamy. W połowie sierpnia mama przewróciła się i chociaż wcześniej jej się to też zdarzało to była mistrzynią w technice upadania. Ten sierpniowy upadek był jednak fatalny, chociaż jak zwykle bez połamania. Pierwszy dzień po upadku wszystko było jak zwykle, ale dwa dni później zauważyłam problemy z lewą nogą i ręką, trochę inny wyraz twarzy oraz większe niż dotychczas zagubienie orientacyjne. Pod wieczór było już tak źle, że wezwałam pogotowie. Trzeba przyznać, że jak na miejsce naszego zamieszkania (w środku lasu) przyjechali dosyć szybko, tylko co z tego. Przypadek mamy nie zrobił na lekarzu większego wrażenia. Uznał, że mama po upadku nie jest połamana, jest komunikatywna, ciśnienie 165/100 też nie jest za wysokie i zalecił, abym następnego dnia udała się z nią do neurologa. Tłumaczyłam ze trzy razy, że mama ma zaawansowaną demencje i że w ciągu dnia zmieniła się tak bardzo, że to był powód dla którego wezwałam pogotowie. Uznałam, że lekarz nie może tych zmian stwierdzić, bo jej nie zna i nie wie jaki stan jest jej 'normalnym' stanem. Podkreśliłam, że mam obawy, że dzieje się coś z jej głową, coś czego nie widać, bo przecież nikt nie zna tak dobrze tego typu pacjenta jak domownicy, którzy z nim mieszkają. Nic to nie dało. Uznał, że mamie nic nie zagraża i że sobie jutro sami poradzimy, a oni jako ambulans, co podkreślił, jeżdżą ratować ludzkie życie, a nie wozić takich pacjentów jak ona do szpitala.

Następnego dnia mama była już rośliną. Obecnie jest po dwóch operacjach krwiaka mózgu, do dzisiaj nie odzyskała przytomności i lekarze nie dają jej szans, głównie ze względu na jej wiek.
Jak się domyślacie... nie mam teraz łatwego okresu i chociaż mama ma 87 lat to najbardziej żałuje tego, że w momencie, gdy następnego dnia zabierało ją pogotowie nie zdawałam sobie sprawy, że ona już nigdy nie będzie taka jak była, a co najgorsze, może już do nas nigdy nie powrócić.

W obliczu tej nagłej zmiany sytuacji życiowej zdobyłam się jednak na złożenie skargi na ekipę pierwszego ambulansu z Wałcza, który jej nie zabrał. Nam to już nie pomoże, ale może jednak 'coś to da'. Może następnym razem, gdy przyjadą do takiego pacjenta przypomną sobie przypadek mojej mamy i podejmą inną decyzję.

Pozostałe wpisy
» Keukenhof (2017-03-28, 15:49)
» Leśniczówka (2017-02-16, 17:54)
» Do Siego Roku! (2017-01-26, 13:18)
» 33-lecie Listy Przebojów (2015-05-02, 22:15)
» Nie tylko na Wszystkich Świętych (2014-11-01, 11:53)
» From Holland with love (2014-07-14, 10:52)
» .. and the winner is... Germany! (2014-07-14, :)
» Brazylia - Holandia (2014-07-13, 17:31)
» Byłam fanką Oranje (2014-07-10, 09:29)
» Wino się skończyło, a... (2014-07-10, :)
» 0:0 (2014-07-09, 23:56)
» Postanowiłam… (2014-07-09, 23:33)
» FOF… cd (2014-07-09, 23:17)
» Do przerwy (2014-07-09, 22:55)
» Brazil... (2014-07-09, 22:30)
» FOF... cd (2014-07-09, 21:49)
» Huuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuura! (2014-06-29, 21:01)
» FOF... cd (2014-06-29, 19:43)
» FOF (2014-06-29, 18:51)
» Dama z… plecakiem (2014-04-28, 20:27)
Alina Dragan RSS Feed

© 2007 Alina Dragan. All rights reserved worldwide.