Prezent z Hotelu Las...

Alina | Ogolna | 2008-05-11, 14:19

Fajnie jest wyjechać wtedy, gdy inni wracają. Była sobota, długi week-end dla regularnych wyjazdowiczów się kończył, a dla nas dopiero zaczynał. Miejsce dojazdu: Piechowice, Hotel Las. Prawie Szklarska Poręba, miasto partnerskie Trójki. Przez wiele lat byłam tam serdecznie zapraszana przez mocną grupę skupioną wokół promocji miasta, ale po raz pierwszy dojechałam dopiero na ostatnią 'szklarską' Listę Przebojów Marka. To był lipiec ubiegłego roku. Teraz było zupełnie inaczej, żadnych obowiązków, żadnych występów, w planie mieliśmy tylko same przyjemności i spotkania ze znajomymi, za którymi bardzo się stęskniliśmy.

Z naszej leśniczówki w Zachodniopomorskiem dojazd zajął nam prawie 6 godzin. Jechaliśmy drogami różnej jakości, ale często z widokami do pozazdroszczenia. Podróżując samochodem zawsze zabieram ze sobą kanapki i termos z kawą, bo jestem 'trudna' w wybieraniu dań w przypadkowych restauracjach, czy punktach żywienia przydrożnego. Zawsze mam wrażenie, że czuje przypalony olej i nawet najładniej wyglądająca ryba, oczywiście 'świeża', zalegnie mi w żołądku na parę godzin. Po co więc się męczyć, skoro można mieć swoje pyszne kanapki z czym się tylko zapragnie. Miałam... oczywiście z jajkami.. a co... przecież nie byłam w pociągu!!!

W hotelu Las czekał już na nas Marek. Niby rozmawiamy ze sobą każdego dnia przez telefon, ale ostatni raz widzieliśmy się w sierpniu 2007 roku. Gdy już usiedliśmy w hotelowym barze podszedł do nas pies, który zanim się położył przywitał wszystkich radośnie i zasnął na podłodze kładąc głowę na moim bucie. Ten incydent z psem będzie dla nas bardzo ważny, ale o tym potem.

Może dla uściślenia informacji powinnam dodać, że od zawsze wolałam morze od gór. Nad morzem czuję przestrzeń, powietrze napompowane jodem i jest mi tam bardzo dobrze. Oczywiście bywam tam poza sezonem, bo nie lubię tłumów. Jednak od chwili, gdy zobaczyłam Góry Izerskie coś się we mnie odmieniło i poczułam, że to będzie też moje ulubione miejsce. Nie umiem wytłumaczyć tego oczarowania. Myślę, że akurat w tym przypadku stało się to dzięki pięknu natury oraz niezwykłości ludzi, których tam spotkaliśmy. Bez poznania bliżej ludzi same miejsca nie zapadają mi już tak w pamięci, choćby były najpiękniejsze na świecie.

I tak z przyjemnością powróciliśmy do Hotelu Las, aby spędzić kilka dni w innej atmosferze, bo przecież cudowny las i świeże powietrze mam też w naszej leśniczówce, ale to nie to samo. Każdy potrzebuje, tak dla odmiany i naładowania baterii, zmiany miejsca, w którym spędza się życie.

Planowaniem wypraw górskich zajmował się Marek i nasza urocza Grażka, która wie najlepiej, co, gdzie i kiedy najlepiej. Wszystko pozałatwiała tak, abyśmy bez zmartwień mogli spędzić atrakcyjny dzień w okolicy. Naszym pierwszym celem stała się Szrenica, gdzie leżał jeszcze gruby śnieg. W maju jest to nie lada atrakcją. I było! Najpierw wjazd specjalnym wyciągiem krzesełkowym. Jakoś to przeżyłam, choć mam lęk wysokości. Im wyżej tym zimniej, ale coraz piękniej. Spacer po śniegu wszedł mi dobrze w buty, bo przemokły do cna. Moje buty są dobre do chodzenia, ale nie nadają się na śniegowe deptanie. Na szczęście w marszu woda się dobrze rozprowadziła po skarpetkach, wełnianym prezencie od Marka z Australii, które pokazały, że przyjęcie koloru butów nie było dla nich żadnym problemem. Najważniejsze, że wszyscy przetrwaliśmy ten spacer i miło tę wyprawę wspominamy.

Po zjeździe na dół od razu poszliśmy do restauracji, w której jedzenie było tak pyszne, że wszelkie 'przemoczenia' poszły w zapomnienie. Restauracja Kaprys w Szklarskiej na pewno na długo zapamięta pięcioosobową grupę, która zjadła za ośmiu. Oczami zjedlibyśmy jeszcze więcej, ale sałatka po nicejsku zwyczajnie już się nie zmieściła i musiałam ją zostawić.
A wszystko było tak smaczne, że palce lizać, i ta jarzynowa... i sola ze szpinakiem... i naleśniczki z grzybami... i...
Niedźwiedź napisał w Księdze gości, że na co dzień my wcale tak dużo nie jemy, ale tej 'zimowej' niedzieli wyjątkowo dopisywał nam apetyt...

Dwa kolejne dni to spotkania z naszymi znajomymi, poznanie kilku nowych osób, spacer z Jakuszyc do Orlego, przez 'samolot' i powrót szosą. Cały czas w słońcu. Bosko. Po powrocie znowu Kaprys i większe umiarkowanie w jedzeniu, a wieczorem pożegnalne wino oraz... no właśnie... ten pies.

Okazało się, że ktoś go podrzucił/porzucił, a on przylgnął do hotelu pewnie mając nadzieje, że właściciele po niego jeszcze wrócą. Z każdym napotkanym gościem witał się radośnie, bo jest z natury bardzo pozytywny i dobrze wychowany. Właściwie podjęliśmy decyzje o zabraniu go z hotelu już wtedy, gdy nam powiedziano, że jest bezdomny. Przedyskutowaliśmy każdą opcję, bo łatwo jest wziąć, ale wiadomo, że dla psa to kolejny dom, nowe zwyczaje, kolejna miłość, którą obdarzy nowych opiekunów... Czesiu był od początku na tak, ale ja trochę bałam się o sytuacje, w której będziemy musieli zostawić moją mamę z całą gromadką, a mamy już trzy psy. Postanowiliśmy jednak, że spróbujemy. Gienek, właściciel hotelu Las pozwolił nam wziąć psa na ostatnią noc do pokoju, tak żeby go nikt nie skrzywdził lub nie przejechał. Spał w pokojowym korytarzyku, na dywaniku. Był tak spokojny, że czasami budziłam ię, aby sprawdzić, czy on tam jeszcze poleguje...

Podróż była dla niego okropna. Wymiotował kilka razy, ale to bardziej z powodu nadmiaru zakrętów, które od Piechowic ciągnęły się aż do Bolesławca. Dotarliśmy do naszego lasu i przedstawiliśmy naszym psom nowego przybysza. Nie było to łatwe i wciąż nie jest, bo jeden z psów jest chorobliwie zazdrosny i ciągle go blokuje. Trzeba będzie długo i cierpliwie nad tymi relacjami pracować. Na szczęście Bono, bo tak go nazwaliśmy, jest psem łagodnym, radosnym i ustępującym z drogi. Nie mamy wyjścia, musimy sobie z tym nowym zestawem poradzić.

Prezent z Hotelu Las...Prezent z Hotelu Las...Prezent z Hotelu Las...
Prezent z Hotelu Las...Prezent z Hotelu Las...Prezent z Hotelu Las...
Prezent z Hotelu Las...Prezent z Hotelu Las...Prezent z Hotelu Las...
Prezent z Hotelu Las...Prezent z Hotelu Las...Prezent z Hotelu Las...
Prezent z Hotelu Las...Prezent z Hotelu Las...Prezent z Hotelu Las...

Pozostałe wpisy
» Keukenhof (2017-03-28, 15:49)
» Leśniczówka (2017-02-16, 17:54)
» Do Siego Roku! (2017-01-26, 13:18)
» 33-lecie Listy Przebojów (2015-05-02, 22:15)
» Nie tylko na Wszystkich Świętych (2014-11-01, 11:53)
» From Holland with love (2014-07-14, 10:52)
» .. and the winner is... Germany! (2014-07-14, :)
» Brazylia - Holandia (2014-07-13, 17:31)
» Byłam fanką Oranje (2014-07-10, 09:29)
» Wino się skończyło, a... (2014-07-10, :)
» 0:0 (2014-07-09, 23:56)
» Postanowiłam… (2014-07-09, 23:33)
» FOF… cd (2014-07-09, 23:17)
» Do przerwy (2014-07-09, 22:55)
» Brazil... (2014-07-09, 22:30)
» FOF... cd (2014-07-09, 21:49)
» Huuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuura! (2014-06-29, 21:01)
» FOF... cd (2014-06-29, 19:43)
» FOF (2014-06-29, 18:51)
» Dama z… plecakiem (2014-04-28, 20:27)
Alina Dragan RSS Feed

© 2007 Alina Dragan. All rights reserved worldwide.